K                   

 

25/08/2008 - KOMENTARZ  0055

"Krowodrza i Kurdwanów bez dogodnego połączenia z centrum miasta czyli ... dla kogo Krakowski Szybki Tramwaj?"

Dla kogo Krakowski Szybki Tramwaj? Dla kogo nowy tunel tramwajowy pod Dworcem Głównym PKP? Dla kogo nowoczesne niskopodłogowe tramwaje? No, na pewno nie dla większości mieszkańców Krakowa! Linia KST nr 50, która połączy od października dwa peryferyjne osiedla: Kurdwanów i Krowodrzę Górkę, kosztem znakomitej linii nr 34, skutecznie zniechęci krakowian do korzystania z komunikacji tramwajowej. Powód jest prosty - na linię 50 (oraz dublującą ją od Kurdwanowa do Dworca Towarowego linię 51, czy też 60) skierowana zostanie większość nowoczesnych, niskopodłogowych wagonów NGT6; ale linie te ... będą omijać ścisłe centrum Krakowa. Na pewno nowa relacja ex linii 34 nie przysporzy jej tłumu pasażerów, bo jednak z Kurdwanowa i Krowodrzy największe potoki pasażerskie "ciągną" w rejon Dworca Głównego (także w rejon Galerii Krakowskiej) oraz Poczty Głównej i ul. Basztowej. A te rejony zostaną pozbawione nie tylko większości "niskopodłogowców" ale i ... połączeń tramwajowych. Bo kto z Kurdwanowa i Krowodrzy pojedzie na Rondo Mogilskie, czy do tunelu pod Dworcem PKP? Na pewno niewiele osób. Po co więc taka relacja, która będzie sama dla siebie (o przepraszam, jeszcze dla odpowiadających za komunikację w Krakowie urzędników) a nie dla mieszkańców? Przyczyna takiego układu linii jest bardzo prozaiczna - brak homologacji na wjazd do NOWEGO TUNELU większości starszego krakowskiego taboru! A więc relacja linii KST musi być taka a nie inna, bo inna być nie może (a w ogóle musi być, żeby od dawna oczekiwana inwestycja "została spełniona"!). Czym więc od października będziemy jeździć po Krakowie? Po pierwsze: generalnie nie nowoczesnym, lecz starym taborem po centrum miasta; po drugie: z wieloma przesiadkami z nierentownych linii KST na inne, rentowne; po trzecie: w niewiele zapełnionych pojazdach na linii KST i w bardzo zatłoczonych tramwajach na innych liniach. A w ogóle niewiarygodnym jest fakt, że wykańczany obecnie nowy tunel tramwajowy w Krakowie, miast spełniać rolę dogodnego skrótu dla linii tramwajowych, będzie jedynym w sobie mało przydatnym elementem "komunikacyjnej architektury Krakowa". Bo i linia nr 5 przez niego nie pojedzie, z uwagi na ... tabor jakim jest obsługiwana. Czyli reasumując: z Kurdwanowa do centrum pojedziemy zatłoczonymi wagonami linii 24 i częściowo mniej atrakcyjnej linii 6, a puste "bombardiery" będą "śmigać" przez Rondo Mogilskie i tunel, stanowiąc wątpliwą atrakcję komunikacyjną Krakowa. Nie lepiej będzie dla mieszkańców Krowodrzy, która straci dogodne połączenie z Galerią Krakowską, Dworce Głównym i Pocztą Główną, które to połączenie po skróceniu linii 12 i bez korekty rozkładów jazdy pozostałych linii już i tak zostało "doszczętnie rozłożone". Zostanie pewnie znakomita linia 19 i ... linia 5 przez Długą oraz dobrze pomyślana, choć jadąca w innej zupełnie relacji linia 3. A panowie urzędnicy znów zaproponują mieszkańcom Krakowa, że jak im nowy układ komunikacyjny nie pasuje, to ... niech korzystają z przesiadek, biletów godzinnych lub okresowych na dwie linie. A przepiękne "bombardiery" trzeciej generacji '"popłyną potokiem" - jeden za drugim przez betonową pustynię otwartych po wielu miesiącach wyrzeczeń: Alei Powstania Warszawskiego, Rondo Mogilskie i tunel pod Dworce Głównym. Jedynym mankamentem będzie to, że ów "tramwajowy  potok" będzie pozbawiony najważniejszego elementu, czyli pasażerów - mieszkańców stołecznego miasta Krakowa!

 

25/05/2008 - KOMENTARZ  0054

"Miało być tak pięknie, a wyszło normalnie, czyli ... jak zwykle po krakowsku"

Komentarz ten miałem napisać tuz po oddaniu do eksploatacji dla pasażerów dolnego poziomu Ronda Mogilskiego. Miało być o tym, że światła dla tramwajów zjeżdżających w dół po pochylni od strony ul. Lubicz z jedyną dozwoloną, maksymalną prędkością (czyli ... aż 10 km/h!) są tak ustawione, że tramwaj wjeżdża na przejście dla pieszych akurat w momencie, gdy zapala się dla przechodzących przez nie światło ... zielone! Cóż, powie ktoś - zwykły zbieg okoliczności, choć przecież dwumiesięczne opóźnienie w oddaniu dolnego poziomu ronda wynikło m.in. z ... odbioru sygnalizacji świetlnej! Ktoś zawalił - jak zwykle zresztą, i dobrze, że nie zdarzyła się tego powodu tragedia! A winni? Jak zwykle ich w Krakowie nie ma, podobnie jak po oddaniu w 2005 roku (czyli już 2,5 roku temu!) zmodernizowanej linii tramwajowej w ul. Monte Cassino i Kapelanka, gdzie jak się wszyscy śmieją, po zakończeniu eksploatacji wagonów typu 105Na, będzie to w Krakowie jedyna linia szybkiego tramwaju, z uwagi nie niemożliwość otwarcia drzwi w tramwajach niskopodłogowych. Ktoś (jak zwykle zresztą) zawalił i zaprojektował zbyt wysokie perony na przystankach, a winnych (jak zwykle zresztą) nie ma. Tramwaje od Ronda Grunwaldzkiego będą w przyszłości przejeżdżać aż do Łagiewnik bez zatrzymywania się, i wreszcie doczekamy sie w Krakowie ... szybkiego tramwaju z prawdziwego zdarzenia! Bo o tym na Krowodrzę i Kurdwanów to w tym artykule rozpisywać się nie będę, szkoda nerwów... Choć może jednak wspomnę tylko o jeszcze jednej "krakowskiej specjalności" - czyli o rozkładach jazdy. Od wielu lat osoby odpowiedzialne za krakowską komunikacją miejską  zachęcają do podróżowania tramwajami, jednocześnie skutecznie do tego ... zniechęcając! Na całym świecie da się bowiem skorelować godziny odjazdów tramwajów jadących na pewnych odcinkach tą samą trasą, tylko ... nie w Krakowie. Ostatnio, po zmianie tras linii 5 i 12, pozostawiono rozkłady jazdy w formie gdy 5 kursowała do Dworca Towarowego, a 12 do Krowodrzy Górki. Efekt: w dni świąteczne spod Galerii Krakowskiej na Krowodrzę tramwaje linii 34 i 19 jadą w odstępie 6 minut (później jest 14 minut przerwy), natomiast linie 3 i 5 jadą ul. Długą w odstępie ... 5 minut (później jest aż 15 minut przerwy!). Efektem tego jest oczywiście pusty tramwaj linii 5 od Nowego Kleparza do Krowodrzy Górki. Dla ścisłości dodam jeszcze (tak "po krakowsku"), że od Dworca Towarowego do Krowodrzy Górki tramwaje linii (kolejno) 3, 34, 5, 19 jadą w przedziale zaledwie ... 8 minut! Cztery linie w 8 minut, a potem aż 12 minut przerwy. I potem się mówi, że tyle linii jest niepotrzebnych w jednej relacji! Zapytani przedstawiciele ZDiT-u zapewne odpowiedzą, że nie da się tak ustawić rozkładów jazdy, żeby i na początku trasy i na końcu wszystkie linie tam kursujące mogły się wzajemnie uzupełniać! To po co w takim razie są programy komputerowe, które właśnie takie "łamigłówki" rozwiązują na całym świecie (tylko nie w Krakowie). A ponadto już programy prezentowane kilkanaście lat temu uwzględniały np. różne czasy przejazdu linii w dni powszednie, w godzinach szczytu, a inne w dni świąteczne, kiedy natężenie ruchu jest mniejsze. I nasuwa się od razu pytanie: dlaczego w Krakowie nie? Komentarze są tu chyba zbyteczne! Ps. A czy nie "krakowską paranoją" jest fakt, że autobusy linii 182 (wozy typu Jelcz 120M) mają na wyświetlaczu nazwę końcówki "Dworzec Główny Zachód" tylko dlatego, że ... nie da się w nich zaprogramować właściwej (prawidłowej) nazwy "Dworzec Główny Wschód"! No to Panowie: jedziemy na wschód, a kierujemy sie na zachód! Czyli ... normalnie, po prostu "po krakowsku"!!!

 

27/12/2007 - KOMENTARZ  0053

"Gdyby tramwaje miały skrzydła, czyli ... parę zdań KMKKM dla krakowskiej prasy"

W "Kronice Krakowskiej" - czwartkowym (27.12.2007) dodatku do "Dziennika Polskiego", ukazał się artykuł pt.: "Gdyby tramwaje miały skrzydła", poświęcony komunikacji tramwajowej w Krakowie; bohaterami artykułu są m.in. miłośnicy krakowskiej komunikacji miejskiej, w tym również należący do Koła Miłośników Krakowskiej Komunikacji Miejskiej (KMKKM). Ukazanie sie artykułu poprzedzone zostało wywiadem, udzielonym parę tygodni wcześniej autorce artykułu (Paulina Gałęzia) przez przedstawicieli Koła. Obok artykułu, w którym cytowane są wypowiedzi m.in. przedstawicieli KMKKM, zamieszczone zostało "nasze" zdjęcie w "Komunikacyjnej stopiątce 2". wykonane w Zajezdni Podgórze. Zamiast typowego w tym miejscu komentarza, podsumowaniem artykułu niech będą zacytowane  jego fragmenty, dotyczące naszego koła KMKKM (opatrzone dwoma koniecznymi poza autorskimi korektami):

- Nasz ulubiony tramwaj? "Stopiątka!" - wykrzykują zgodnie członkowie Koła Miłośników Krakowskiej Komunikacji Miejskiej (KMKKM). Wagon nr 775/774, na podstawie umowy pomiędzy Technikum Komunikacyjnym (byłym Kolejowym), w którym ma siedzibę KMKKM a MPK wozi na swych burtach reklamę szkoły.

Krzysiek (19 lat), członek KMKKM: - Od dziecka tak miałem: stare tramwaje, autobusy, historia komunikacji. Dziadek był motorniczym - po części to też rodzinna tradycja.

Koło założył w czerwcu 2000 roku Janusz Osman, jeden z nauczycieli technikum. Grupka młodych ludzi, którzy od drogich samochodów czy motocykli wolą tramwaje i autobusy, prowadzi własną stronę internetową i posiada imponującą kolekcję zdjęć z plenerów fotograficznych. Tematyka zdjęć - oczywista. Koło nie jest jedynym zrzeszeniem miłośników branży: rodzaj sekcji tramwajowej ma także Krakowski Klub Modelarzy Kolejowych (...)

Krzysiek i Piotrek z KMKKM nie mają jednak aspiracji do klubu. Ich koło jest mniej sformalizowane i nie ma członkowskich składek. Kiedy rozmawiamy, Krzysiek wierci się trochę niecierpliwie. Tłumaczy, że musi wyjść, zadzwonić pilnie. Po chwili wychyla głowę zza drzwi. - Ha! Gdański stoi na żeberku na Salwatorze! - powiadamia nauczyciela półgłosem. Proszę o tłumaczenie: to nowy tramwaj testowany w Krakowie dla Gdańska ma problemy techniczne i stanął na bocznicy na Salwatorze. Kiwam głową nie wiedząc, co myśleć. (...)

Piotrek (19 lat), członek KMKKM: - Nie ma się co tak cieszyć z tej wymiany taboru. Dobre tramwaje idą na złom! Za wcześnie wycofuje się je z obiegu. Część wycofywanych krakowskich tramwajów sprzedawana jest na Śląsk. Tam nasze stare tramwaje uchodzą za jedne z lepszych. Wozy z tamtego taboru, kursujące na długich trasach, bywają mocno zdewastowane.

 - Normalną rzeczą jest brak szyb - twierdzi Krzysiek. - Ostatnio to zdarzył się nawet wagon, który stracił drzwi. Z naszym taborem nie jest tak źle! (...)

Fragmenty artykułu, który w całości znaleźć można w "Dzienniku Polskim" z dnia 27.12.2007

 

11/12/2007 - KOMENTARZ  0052

"Nonszalancja ZDiT-u szięgnęła zenitu, czyli ... DWA TYGODNIE PIESZEGO PASAŻERA w Krakowie!"

Jak długo jeszcze niekompetentne osoby odpowiadać będą za komunikacją miejską w Krakowie?? Z prostej matematycznej wyliczanki, znanej dziecku w pierwszych klasach szkoły podstawowej wynikało, że 54 pociągi tramwajowe nie przejadą w godzinę, tam gdzie ich możliwa przepustowość wynosi ... 36 składów na godzinę! A jednak - ZDiT zaryzykował! Może wierząc w paranormalne siły, może w głupotę i naiwność ludzi, którzy uwierzą, że tak ma być - no bo remont i korki.... Kiedyś oglądając kultowego "Misia" nie przypuszczałem, że taka sytuacja może się zdarzyć naprawdę, a jednak! Bareja tutaj się nie umywa, a scenariusz napisali nam (Krakowianom) panowie, których zadaniem jest organizacja transportu miejskiego w ogromnym mieście. Phi, czy oni w ogóle wiedzą na czym polega transport publiczny w mieście? Teraz czekają nas wielkie zmiany ... wynikające z problemów jakie pojawiły się w związku z remontem pod Pocztą Główną! A jak i one nie zdadzą egzaminu? To może panowie ze ZDiT-u zafundują nam kolejne "mocne" zmiany? - może np. zawieszą linię 5 (bo dubluje się z linią 1, może w ogóle zawieszą, komunikację w Krakowie po co ona ZDiTowi - tylko same kłopoty?) Na razie mieszkańcy al. Pokoju i Grzegórzek zostaną pozbawieni połączenia z Dworcem Głównym, za to ul. Mogilską "popłynie" sznurek tramwajów do samego centrum - jak w bajce! Ale cóż, skoro Krowodrzy "nie potrzebne" połączenie tramwajowe ze wschodnią częścią miasta - to po co Dąbie i Grzegórzki mają mieć takowe z Dworcem Głównym (jakaś sprawiedliwość musi w końcu być!). Żeby tak jeszcze ZDiT "odcięto" od podejmowania decyzji w sprawach komunikacji miejskiej - rachunki byłyby na zero! A tymczasem ZDiT jak był tak jest, konsultować się z nikim nie musi! - bo i po co (sami tam "specjaliści", więc wszystko najlepiej wiedzą), a nas Krakowian czekają teraz" DWA TYGODNIE PIESZEGO PASAŻERA" o czym niniejszym zawiadamiam. I pamiętajcie ludzie - PIESZO w Krakowie SZYBCIEJ!! A poza tym ... byle do świąt!!

 

01/09/2007 - KOMENTARZ  0051

"Powoli, powoli... Niczym żółw ociężale, czyli ... ŚWIET(L)NA dyskoteka na Dworcu Towarowym!"

Powoli, powoli... Niczym żółw ociężale... Ruszył "niby szybki" tramwaj na zielonym (WRESZCIE!) sygnale... A dokładnie na pionowej szczelinie pierwszego z całego ciągu(!) sygnalizatorów na Dworcu Towarowym. O zgrozo - ruch samochodów i pieszych niewielki, a tramwaje kursują, "wciskając się" w kolejne "szczeliny" sygnalizatorów, niczym auta na zakorkowanej Zakopiance. Przykładowo linia nr 3 - po odstaniu paru minut na Nowym Kleparzu (2 zestawy świateł + przystanek), po wjeździe w ulicę Kamienną zaczyna dopiero swoją "świetlną dyskotekę". Najpierw postój przed wjazdem na pętlę Dworzec Towarowy (czeka aż wreszcie przejedzie jakiś zbłąkany samochód), następnie po kilkudziesięciu metrach kolejne światła na skrzyżowaniu z linią z Pawiej (gdzie te pętle indukcyjne skoro tramwaj od strony ul. Kamiennej zazwyczaj wtedy wjeżdża na linię magistralną, gdy na niej pojawi się tramwaj linii 12, 19 lub 34 - stoją wtedy razem!). No właśnie stoją, często zresztą w obu kierunkach, bo przecież są światła na przecięciu z ulicą Kamienną! Uff! Gdy już osiągniemy przystanek - dość okazały, nie powiem - gdzie czekają raczej tylko pasażerowie z zaciśniętymi dłońmi i ustami (na które cisną się słowa, znaczenie których jest wszystkim doskonale znane) - pasażerowie, którzy musieli wysiąść z linii 5 kończącej (nie wiadomo dlaczego?) swój bieg na pięknej, nowej pętli Dworzec Towarowy, o znikomym znaczeniu komunikacyjnym dla pasażerów (być może w lecie ma ona znaczenie dla spacerowiczów!). Gdy tramwaj jest już jest gotowy do odjazdu musi jeszcze odstać dłuższą chwilę, by "przepuścić powietrze" na przejściu dla pieszych. To już CZWARTE światła na odcinku ok. 100 metrów!!! W drugą stronę nie jest lepiej! Każdy tramwaj musi po zjeździe z wiaduktu nad ul Prądnicką odstać na wspomnianym przed chwilą przejściu dla... hmmm... pieszych. A następnie (niby) "szybki" tramwaj ma jeszcze "do pokonania" światła na przecięciu z ul. Kamienną (na szczęście stojąc na przystanku, ale za to dłuższą chwilkę!), a tramwaj linii 3 też spotyka ta przykra niespodzianka - tu niestety przed przystankiem, na którym po chwili i tak się musi po raz kolejny zatrzymać! A było tak dobrze przed remontem!!! Hitem jest jednak przejście dla pieszych na środku całego placu, z którego i tak mało kto korzysta (PO CO TU ŚWIATŁA???), a które swoim cyklem świetlnym blokuje i auta, i tramwaje, które zresztą i tak w tym miejscu nie przejeżdżają!!! Brawa za nowatorstwo, bo sygnalizacja działa bez względu na to czy pieszy jest czy go nie ma! Ale cóż się dziwić - skoro "szybki tramwaj" na Kurdwanów ma na swym "szybkim" odcinku aż 9 kolizyjnych przejazdów i przejść dla pieszych(!) - dlaczego na drugim końcu miasta ma być lepiej? A na koniec bardziej nerwowo "wytrzymałych" adeptów sztuki poruszania się "szybką" komunikacją tramwajową po Krakowie zapraszam w zimie na "ŚWIET(L)NĄ dyskotekę" na Dworzec Towarowy. To tak dla ukojenia nerwów - miejmy tylko nadzieję, że już nie w towarzystwie potrzebnej na Krowodrzy linii nr 5! Ps. A jak ktoś wybierze się jeszcze od Dworca Towarowego w kierunku Krowodrzy - niech uważa na gwałtowne hamowanie tramwaju - światła na przejazd tramwaju przez przełączki i ulice włączają się, gdy tramwaj jest ... 2-3 metry przed nimi!!! Oczywiście, jakby ktoś miał wątpliwości, chodzi tu o "SZYBKI TRAMWAJ"!!!

 

11/04/2007 - KOMENTARZ  0050

"Zarzynanie decybelami, czyli ... komunikacyjne "dożynki" na krowoderskiej 719-tce!"

Choć trasa linii zastępczej 719 należy do najkrótszych w Krakowie, to jednak czas przejazdu do najkrótszych nie należy. W godzinach szczytu autobusy "toną" w korkach na ulicach: Długiej, Prądnickiej i Doktora Twardego. A zmęczeni komunikacyjnym koszmarem pasażerowie miast cierpliwie i w spokoju dojechać do domu (lub do kolejnego środka transportu) - muszą w okropnych "mękach" znosić iście "stolarskie" odgłosy zdezelowanych i dogorywających w strasznych cierpieniach Ikarusów. Szczytem "muzycznych dokonań" wyróżnia się zdecydowanie wóz nr DK592, który w drodze z Placu Matejki na Krowodrzę Górkę wykonuje bodaj najdłuższą "drogę krzyżową", a "Pasja" Mela Gibsona przy tych mękach, podróżujących w ogromnym ścisku pasażerów, to dziecinna "Dobranocka". W zasadzie kasacja tego i innych "podobnych" wozów, którymi MPK "uszczęśliwiło" pasażerów niemal "odciętego od świata" osiedla, to chyba najprzyjemniejsza rzecz, jaka może je spotkać (mowa oczywiście o "nieśmiertelnych" Ikarusach). No cóż, do tradycyjnych "dożynek" jeszcze daleko, ale już dziś nie wiadomo ilu znerwicowanych, "zarżniętych" strasznymi decybelami  pasażerów, korzystających na co dzień z wątpliwej jakości "usług" linii 719 ich doczeka. A swoją drogą nikt już chyba nie ma wątpliwości, dlaczego Ikarusy - będące szczytem komunikacyjnej techniki minionej epoki, nazywane są "heblami". Jedyna przyjemność to pożegnalne fotografie wozów, które zostaną na wieczną pamiątkę jako wspomnienie nie tak dawnych, PRL-owskich czasów.

 

17/03/2007 - KOMENTARZ  0049

"Mocne" pożegnanie z linią tramwajową na Krowodrzę, czyli ... premiera komunikacyjnego koszmaru!

Pół roku bez tramwajów na Krowodrzy! Koszmar! Próbkę tego co się będzie działo przez najbliższe miesiące przeżyliśmy już w piątek 16 marca. W przeddzień makabrycznie długiego remontu torowiska do Krowodrzy Górki oraz przebudowy dwóch pętli /na Krowodrzy i na Dworcu Towarowym/ już godziny przedpołudniowe przyniosły nam extra niespodziankę. Tuż po godzinie 10.30, w związku z wykolejeniem tramwaju na ul. Basztowej, na /jeszcze "starą"/ pętlę Krowodrza Górka zawitały, niemal jeden po drugim, dwa "krokodylki" N8S /3301 i 3302/ linii 24! Raj dla fotografującego, a pierwszy symptom zbliżających się kłopotów dla mieszkańców krowoderskiego osiedla. "Zawinęła" także w międzyczasie 4-ka, a po kilkudziesięciu minutach wszystko zaczęło wracać do normy. Pozorny spokój został zmącony tuż przed godziną 17-tą, gdy po zjeździe z estakady tramwajowej nad ul. Prądnicką, na Dworcu Towarowym uległ poważnemu wykolejeniu "Bombardier" NGT6 /nr 2020/. Niczym poskręcana ze złości "gąsienica" wiły się po wypadku jego trzy człony - dwa skrajne na chodniku, a środkowy na barierce między torami. Szczęście, że nikt /poza uszkodzonym niskopodłogowcem/ nie ucierpiał, ale dla mieszkańców Krowodrzy i okolic już wtedy ... zaczął się remont linii tramwajowej. "Uwięzione" na zjeździe z estakady oraz na samej estakadzie pociągi tramwajowe "trwały na posterunku" do późnych godzin nocnych. Pozostałe zawracały /po raz ostatni/ na "starej" pętli Dworzec Towarowy. Gdy w końcu odblokowano "nieszczęsnego Bombardiera", tabor mógł w zjechać do zajezdni. A dla samej linii był to "mocny" początek jej przebudowy. Komunikacji do pętli Krowodrza Górka już nie przywrócono! Dla uzupełnienia dodam, że przez kilka godzin "odcięte" od świata były wozy i składy tramwajowe: "pechowy" NGT6 /2020/ - linia 34-03, 2x105Na /798+799/ - linia 5-05, 2x105Na /845+886/ - linia 3-06, E1 /101/ - linia 7-04, 2x105Na /841+842/ - linia 19-02, NGT6 /2013/ - linia 34-04, 2x105Na /939+940/ - linia 3-07, 2x105Na /758+759/ - linia 19-03, NGT6 /2006/ - linia 34-05, GT6 /164/ - linia 5-06 oraz GT6 /183/ - linia 7-01. A na trasie: Krowodrza Górka - Nowy Kleparz kursowały /niczym przedpremierowa linia 719/ dwa zastępcze wozy autobusowe, z jakże wymownym napisem: "ZA TRAMWAJ". Smaczku całej inwestycji dodaje również fakt, że jednocześnie z zamknięciem przejazdu przez torowisko w ulicy Fieldorfa-Nila, Krowodrza Górka została w tym samym okresie pozbawiona drugiego, alternatywnego wyjazdu w kierunku północnym - przez ulicę Batalionu "Skała" AK! Gratulacje za wspaniały pomysł, dzięki któremu osiedle będzie przez 5 tygodni niemal całkowicie sparaliżowane i "odcięte" od świata. Gorzej, że w korkach utkną także autobusy jedynej linii zastępczej w kierunku miasta - linii 719! Nie tylko będą długo oczekiwać przy dojeździe do Nowego Kleparza, ale samo opuszczenie osiedla to będzie niezły "majstersztyk". Skoro już w sobotę korek wił się od przejazdu pod wiaduktami kolejowymi przy ul. Prądnickiej aż do skrzyżowania pod Kauflandem, to co będzie w dzień powszedni?? Podkreśleniem niezłego zamieszania niech będzie autobus linii 150, który jadąc w kierunku Pękowic pomylił trasę i znalazł się nagle na ... starej pętli autobusowej Krowodrza Górka!! Ale cóż ... życzmy wszystkim cierpliwości - w końcu można przecież przesiąść się na rower, lub skorzystać z własnych nóg! I to zaledwie przez pół roku!! A pocieszeniem dla miłośników komunikacji niech będzie fakt, że linię 719 obsługują dobiegające kresu swych dni w Krakowie Ikarusy 280!